Home / Artykuły Eksperckie / Koronawirus uderza w transport – z jakimi skutkami?
Wuhan jest sercem handlu międzynarodowego, jednym z dziesięciu największych miast Chin, ośrodkiem przemysłu technologicznego, maszynowego, a zwłaszcza – motoryzacyjnego. To strategiczny ośrodek przemysłowy, w którym znajdują się liczne fabryki największych sieci handlowych. Tam swoje zakłady produkcyjne mają potęgi takie jak General Motors, PSA Group (właściciel marek Peugeot, Citroën), Siemens, czy McDonald’s. Globalne korporacje zawieszają lub ograniczają swoją działalność w Chinach, a świat po raz kolejny, w momencie kryzysu, zdał sobie sprawę, jak bardzo jest uzależniony od funkcjonowania gospodarki tego kraju. Łańcuchy dostaw, w których chińskie fabryki są istotnym elementem, w momencie epidemii stały się najsłabszym ogniwem, a zarządzający nimi są zmuszeni do radzenia sobie z tą nietypową sytuacją. Apple natychmiastowo wdrożył przekierowanie swojego łańcucha dostaw. Amazon i Microsoft skupił się na ochronie swojego personelu przed epidemią. General Motors przedłużył przerwę w fabrykach. Część korporacji wstrzymała produkcję całkowicie lub częściowo. Z drugiej strony pojawił się również brak reakcji, tak jak w fabrykach Huaweii, które nie wstrzymały działania ani podczas Chińskiego Nowego Roku, ani z powodu wieści o epidemii.

Dlaczego Hyundai zawiesił produkcję w Korei Południowej?

To pierwsza firma, która została zmuszona do podjęcia takich kroków i wstrzymania produkcji poza Chinami. Przyczyną stał się brak dostaw części, które zostały wstrzymane w związku z panującym koronawirusem – zabrakło wiązek przewodów, które zwykle są transportowane z Chin. Siedem koreańskich fabryk wstrzymało swoją produkcję, jednocześnie zatrzymując 40% produkcji całej firmy. Zamknięte zakłady stanowiły źródło zaopatrzenia lokalnego rynku, Stanów Zjednoczonych, Europy i Bliskiego Wschodu. Tak prezentuje się przykładowy skutek zerwanego łańcucha dostaw, który bazował głównie na produkcji chińskich dostawców. W przypadku tej i wielu innych firm rozpoczął się wyścig związany z poszukiwaniem rozwiązań i zmian w realizowanych procesach w imię zachowania ich ciągłości.

Na co powinni przygotować się importerzy towarów z Chin?

Czy los Hyundai czeka wszystkich? Każdy importer w mniejszym lub większym stopniu spotka się z efektami kryzysu, który ma właśnie miejsce. Wydłuży się czas produkcji, ale także i dostaw. Wuhan zostało zamknięte dla wszystkich gałęzi transportu do odwołania. Chiny zawiesiły kursowanie pociągów towarowych z miasta i prowincji Hubei. Wprowadziły również ograniczenia w transporcie wodnym na rzece Jangcy, a także zawieszono ruch lotniczy. Wydłużające się przerwy od pracy w Chinach i brak pewności co do dostępności ładunku w portach chińskich, skłonił operatorów statków do wprowadzenia dodatkowych void sailingów tj. anulowania połączeń z Chin. W tych wyjątkowych okolicznościach w wielu chińskich portach podjęto decyzje o zniesieniu kosztów składowania do 9-ego lutego. Niektórzy armatorzy potwierdzają również, że wydłużą czas wolny od kosztów demurrage/detention w chińskich portach.

W przypadku perspektywy opanowania sytuacji powrót do pracy i uruchomienie produkcji w chińskich fabrykach spowoduje, że firmy będą poszukiwały szybkich rozwiązań do transportu zamówionego towaru, przez co może wystąpić wzmożone zapotrzebowanie na rozwiązania intermodalne lub lotnicze – rolę będzie odgrywał głównie czas. Przed nami zmagania z efektami epidemii - z przerwanymi łańcuchami dostaw, koniecznością poszukiwania alternatywnych rozwiązań transportowych i produkcyjnych oraz znaczącą falą opóźnień.
 

Autorzy tekstu: Agnieszka Matulewicz, Marta Masiak - eksperci logistyki VGL Group