Autonomiczny statek to jednostka sterowana i nadzorowana przez pokładowy system komputerowy. Do jego obsługi niewymagana jest załoga obecna na pokładzie. Eksperci szacują, że pierwszymi statkami bezzałogowymi będą kontenerowce, zbiornikowce dostawcze, promy pasażersko-samochodowe pływające na krótkich trasach, jednostki badawcze, bądź statki portowe i techniczne. Przewiduje się, że statki bezzałogowe będą także wykorzystywane przez marynarkę wojenną.
Zastosowanie statków bezzałogowych niesie za sobą wiele korzyści. Będą one bardziej ekologiczne - zasilane energią elektryczną, więc ograniczą znacząco emisję zanieczyszczeń do atmosfery w
transporcie morskim. Wykorzystując jednostki bezzałogowe armatorzy ograniczą znacznie koszty eksploatacji związane z zatrudnieniem i utrzymaniem załogi na statku. Dodatkowo w środku statku znajdzie się dużo wolnego miejsca na towary gdyż zastąpią one pomieszczenia przewidziane dla członków załogi. Nie bez znaczenia pozostanie także kwestia bezpieczeństwa. Statystyki pokazują, że najczęstszą przyczyną wypadków i katastrof na morzu jest błąd człowieka, zatem rozpoczęcie użytkowania jednostek bezzałogowych kieruje nas w stronę świata o ograniczonej ilości wypadków w transporcie morskim. Wydaje się więc, że statek autonomiczny to przyszłość transportu morskiego, a dzięki dynamicznemu rozwojowi technologii - coraz bliższa.
Największym wyzwaniem przed transportem bezzałogowym będzie opracowanie odpowiednich przepisów oraz ich implementacja. Powinny one uwzględniać ruch na morzu, w którym biorą udział zarówno jednostki autonomiczne, jak i tradycyjne statki sterowane przez załogę. Możliwe, że rozwiązaniem będzie wytyczenie odrębnych tras tylko dla statków autonomicznych bądź, przynajmniej początkowo, ruch statków z jedną osobą na pokładzie.
Kolejnym zagadnieniem jest wymiana informacji na morzu między statkami i stworzenie sprawnie funkcjonującego systemu komputerowego. Powinien on również zarządzać nawigacją oraz wykrywać przeszkody na trasie statku zagrażające bezpiecznemu transportowi.
Realnym problemem dla transportu bezzałogowego jest również… piractwo – w kilku aspektach tego terminu. Zarówno samego ataku na jednostki pływające, ale także ataku na oprogramowanie potencjalnej autonomicznej jednostki. Od wielu lat piraci są bolączką transportu morskiego. Coraz częściej napastnicy wykorzystują również broń cyfrową, w przypadku statku bezzałogowego może ona powodować nie tylko uziemienie statku, ale również przynieść poważne straty.
Za
transportem bezzałogowym przemawia wiele: ograniczenie emisji spalin, mniejsze koszty finansowe, ale również brak konieczności narażania życia i zdrowia marynarzy. Przed wprowadzeniem ruchu jednostek autonomicznych należy przeprowadzić wiele testów oraz zmierzyć się z nowymi problemami, jednakże przy obecnym rozwoju technologii wydaje się to być tylko kwestia czasu.
Pozostaje jedno pytanie, na które ciężko przewidzieć odpowiedź: czy technologia, bez pomocy człowieka, będzie w stanie zdać egzamin i poradzić sobie z siłą żywiołu?